Wyruszyliśmy na Ukrainę wieczorem, dzień przed pogrzebem pary prezydenckiej na Wawelu.
Nad ranem spokojnie, bez korków minęliśmy Kraków, z niewielkim korkiem granicę.
Uprzedzano nas aby nie wyśmiewać się z celników Ukraińskich oraz ich oryginalnych nakryć głowy. Chyba każdy czuł jakiś mały strach przed tymi ludźmi.
Wystarczyło przejechać granicę, żeby dostrzec zupełnie inne życie, inne ulice, domy, nawet inne koty na płotach.
Największą uwagę przykuwały małe, stare chatki zamieszkane w dużej mierze przez Polaków.
Dziwne uczucie.. przecież kiedyś to był nasz kraj i nasza ziemia.
Domki te mają w sobie swój urok, często są stare i niszczejące, mają kilka dziur i kolor który trudno odgadnąć z powodu starości.
Mimo widocznej w niektórych wsiach biedy i pozostałości po poprzednich ustrojach czuć wielkie przywiązanie do ziemi, domostw i tradycji.
Wszędzie, nawet w najbiedniejszych podwórkach jest CZYSTO, dzięki czemu te zniszczone nawet domy wydają się urokliwe.
Nowa architektura także bardziej mi się podoba niż nasza Polska, u nas domki jednorodzinne niemal wszystkie są takie hm.. kwadraciaki a tam zakochałam się w pięknych okrągłych kopułach i wieżyczkach:)
Okrągły pokój- cudo- marzenie!:)
Oczywiście tuż za granicą zatrzymaliśmy się aby skorzystać z WC i wymienić walutę i co? Tutaj popadliśmy w śmiechawkę w momencie gdy okazało się, że toalety są nieeuropejskie jak to określiliśmy i zamiast muszli klozetowej zastaliśmy dziurę w podłodze.
Od tej pory każdy postój i sprawdzenie jakie są toalety kończyło się stwierdzeniami, albo: ,,europejskie'' albo ,,na Małysza'' :)
Po 25 godzinach podróży dotarliśmy do punktu docelowego- Kamieniec Podolski.
Zakwaterowanie mieliśmy być w internacie, który okazał się Domem Dziecka.
Jednak zmęczenie było spore zatem marzyliśmy aby wejść do środka, wziąć prysznic i iść spać jednak niestety.. pokoje okazały się 12 osobowe, łóżko przy łóżku, na ścianach dywany i dziwny, nieprzyjemny zapach.
Łazienka? Na Małysza, bez zasłonek i drzwi+ prysznic= szlauf z wodą:D
Zimną wodą oczywiście:)
Na pocieszenie wybraliśmy się do najbliższego sklepu nocnego aby kupić wychwalany przez Polaków za walory smakowe i przede wszystkim cenowe alkohol.
Skończyło się na kilku piwach i longerach( drinkach na wzór naszych smakowych bolsów itp) i powrocie do pokoju integracji:) Drinki były bardzo smaczne, dopóki nad ranem ktoś nie zauważył, że są rok po terminie ważności:)
Od rana zaczęliśmy zwiedzanie. Miasto było piękne, ludzie bardzo, bardzo życzliwi a ceny alkoholu powalające.
Próbowaliśmy miejscowych przysmaków, robiliśmy zdjęcia, rozmawialiśmy z ludźmi.
Kolejne dni upływały podobne.
4 dnia mieliśmy umówione spotkanie ze studentami Filologii Polskiej Uniwersytetu Kamienieckiego oraz z Rektorem. Tutaj spotkało nas wielkie, mega pozytywne zaskoczenie!
Uniwersytet bardzo zadbany, bogaty historycznie, z własnym muzeum, piękną historią i bardzo inteligentnymi ludźmi.
Było mi wstyd za Polskie Uczelnie Wyższe i za to jakich kształcą ludzi.
Ciąg dalszy nastąpi:)
Będą też zdjęcia:)